Witam,
Właśnie udało mi się wygrać z TUW.
Historia była taka – we wrześniu ubiegłego roku miałem w Wwie kolizję z winy
puszkarza ubezpieczonego w TUW.
Naprawa moto poszła bezboleśnie. Choć rzeczoznawca nasłany przez TUW był
chyba ślepy – tu wielkie brawa dla Pana Macieja z Suzuki Jaskłowski za
reakcję.
Ale moto to nie wszystko. Wiadomo (tak też pisze SHOEI w swojej instrukcji)
że kask po kolizji, nawet jeśli nie nosi widocznych uszkodzeń, nie nadaje
się do dalszego użytkowania.
No to zgłosiłem do TUW, że kask (SHOEI XR-1000) nie gwarantuje mi już
bezpieczeństwa i że musze kupić nowy
Pani w oddziale wniosek mój przyjęła, poprosiła o fakturę za zniszczony kask
i kazała czekać.
Po prawie 2 miesiącach (przerwanych moim ponagleniem) dostałem odpowiedź od
TUW ze za kask oddadzą mi 800 zł
Obliczyli to tak:
Koszt zakupu w 2007 r. – 1200 zł
Zużycie – 30% (10% rocznie)
Wartość rynkowa zniszczonego kasku, czyli moja szkoda – 800 zł
Kasku nie mam bo go zabrali (tak postępują przy zgłaszaniu szkody całkowitej
za akcesoria).
A nowy (XR-1100) kosztuje 1600 zł – wiec troche słaby biznes pomyślałem.
I piszę odwołanie, że dla mnie szkodą nie jest obliczona przez nich „wartość
rynkowa” zniszczonego kasku tylko za szkodę uznaję tyle kasy ile muszę wydać
na nowy kask aby zapewnić sobie taki sam stopień bezpieczeństwa jak przed
zdarzeniem. jako cenę nowego pokazełem ceny w sklepach internetowych.
Wydali decyzję ze nie zmienią zdania.
No to ja (a właściwie kolega – radca prawny) wysmażył pozew do Sądu. Działał
jako mój pełnomocnik - więc korespondencja na jego papierze firmowym). Tu
już dołączyłem fakturę za nowy kask - bo kupiłem (sezon się zbliżał
)
Nie trwało to dłużej jak 2 miesiace > Sąd Rejonowy w moim mieście wydał
nakaz zapłaty (zagadzając się z nami w 100%.
TUW nie złożył sprzeciwu – tylko szybko zapłacił kaskę + 100 zł odsetek i
dwieście parę tytułem zwrotu kosztów sądowych.
Czyli, warto walczyć o swoje :)
Jeśli Ktoś z Was zainteresowany szczegółami to dajcie pls znać.
Pzdr
Rolek
ps. 1 podobnie, amortyzacje naliczyli mi od rękawic – tu też Sąd ich
pogonił, tak samo jak z kaskiem)
ps. 2 mówią że ubezpieczyciele dla samej zasady nie zgadzają się w sprawach
choć odrobinę spornych - chodzi o to, żeby np. ich właściciel nie marudził,
że są zbyt "grzeczni". Taka sytuacja jak opisana powyżej jest dla nich
najbardziej komfortowa: próbowali oddać mniej ale niezawisły Sąd nakazał
oddać więcej
Wniosek: praktycznie zawsze trzeba się z nimi spierać